Punktem odniesienia już zawsze będzie dla mnie Ferdydurke ze Złotej Setki Teatru Telewizji, w adaptacji i reżyserii Macieja Wojtyszki, zrealizowana w 1985 roku w doborowej obsadzie aktorów krakowskich. Z Janem Peszkiem w roli Józia, Jerzym Radziwiłowiczem grającym Miętusa, Janem Fryczem wcielającym się w Syfona, Jerzym Bińczyckim jako profesorem Pimko, Piotrem Cyrwusem w roli parobka Walka. Pozostali aktorzy byli równie świetni, jak wyżej wymienieni. To był koncert gry aktorskiej!
(Zekranizowana sześć lat później przez Jerzego Skolimowskiego Ferdydurke w międzynarodowej obsadzie m.in. ze Zbigniewem Zamachowskim w roli parobka, Tadeuszem Łomnickim w roli Wuja i Janem Peszkiem grającym tym razem Młodziaka nie miała już takiej siły oddziaływania jak tamten krakowski spektakl, z którego niejedną scenę mam do dziś żywo przed oczami).
Dwanaścioro aktorów (niektórzy grają po parę ról) pierwszorzędnie odnalazło się w specyficznym świecie Gombrowicza. Poszczególne sceny zostały wykreowane z polotem i są bardzo dobrze grane, czytaj: z bezbłędnym wyczuciem groteskowej konwencji. Wszyscy świetnie się ruszają, w czym pomogła im Sara Janicka, tancerka z najwyższą klasą taneczną (S) w tańcach latynoamerykańskich, która stworzyła choreografię.
Scenografia według pomysłu reżysera, sprytnie zaprojektowana przez Aleksandrę Żurawską jest ascetyczna, a przy tym funkcjonalna. Tworzy ją parę drewnianych stołów i ław, które w zależności od ustawienia, rozstawienia, oddzielenie ław od stołów etc. pełnią na scenie różne funkcje. Dopełnia ją duży obraz w stylu portretów Tamary Łempickiej, na którym dominuje soczysta czerwień ubioru sportretowanej kobiety.
Na scenie jest dwóch muzyków: kontrabasista Karim Martusewicz i jego syn Nelson. Muzyka „Karimskiego” jest dyskretna, czy jak kto woli nieprzeszkadzająca. Pod koniec przedstawienia Karim Martusewicz gra na okarynie. Oprócz jego muzyki w przedstawieniu jest cytat początku V symfonii Beethovena, który nucą ancymony z klasy profesora Pimko.
Aktorów już pochwaliłam jako cały zespół, w którym każdy z osobna stanął na wysokości zadania, ale chciałabym zwrócić uwagę czytających te słowa na najmłodszą w obsadzie, dopiero kończącą studia w warszawskiej Akademii Teatralnej (V rok) Marię Kłusek, która kapitalnie gra pensjonarkę Zutę.
Alina Ert-Eberdt
Segregator, 4 marca 2025